tło

tło
tło

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 30



                                   Kilka dni
Dopiero gdy zapadł zmrok razem z Jasonem wróciliśmy do hotelu. Porozchodziliśmy się po pokojach. Theo nadal nie było. Zaczęłam się pakować, jutro jadę na kilka dni do rodziców. W trakcie pakowania do pokoju wszedł Theo, zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku.
-Dokąd się wybierasz? – zapytał.
-Jadę na kilka dni do domu. – odpowiedziałam.
-Pojadę z tobą. – odparł.
-Po co? Żeby i tam traktować mnie jak powietrze?
-O czym ty mówisz? – zapytał podenerwowany.
-W ogóle ze mną nie rozmawiasz, wychodzi od razu jak wstajesz i nie ma cię do nocy. I ty się jeszcze pytasz o czym ja mówię?!
-Przesadzasz.
-Przestań się tak zachowywać. Co w ciebie wstąpiło?! Znudziłam ci się?
-Nie, kocham cię, po prostu miałem kilka spraw do załatwienia. – odparł.
-Ciekawe jakich… Wychodzę, wrócę za 3-4 dni, tak mówię, jakby ktoś pytał. – powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
Wybiegł za mną i chwycił mnie za rękę.
-Zaczekaj. – wyszeptał. – Przepraszam.
-Daj mi spokój, musze ochłonąć, pogadamy za kilka dni.
Wyrwałam się z uścisku i wyszłam z hotelu. Jakiś czas temu, dostaliśmy informacje, że możemy wypożyczać sobie motory z garażu hotelu. Pojadę do domu motorem. Inną drogą niż tu przyszliśmy, nie przez las. Założyłam kaptur i odpaliłam motor. Do garażu wbiegł Jason i wskoczył mi pod koła, zahamowałam w samą porę.
-Dokąd jedziesz? – zapytał zdyszany.
-Do domu, na kilka dni. – odpowiedziałam.
-Mogę jechać z tobą? Mam tak siostrę.
-Jasne. – odpowiedziałam bez wahania.
Założył swój plecak i wsiadł na motor. Machnął ręką, żebym pojechała za nim. Dobrze, że nie jadę sama, z Jasonem czuję się bezpiecznie. Przez te kilka dni nie zamierzam myśleć Theo. Chcę porozmawiać z rodzicami i Willem.
Jechaliśmy dobre 2 godziny, stąd widać już obóz. Ludzie nie śpią już w piwnicach, w namiotach świecą się światła, ludzie gdy tylko usłyszeli silnik od razu wybiegli z namiotów. Z daleka widzę 2 dorosłych ludzi w fartuchach. Moi rodzice. Zatrzymuję się kilka metrów przed nimi, rzucają mi się na ramiona.
-Kochanie, dobrze że jesteś. –wyszeptał tato.
-Gdzie Will? –zapytałam.
-Chodź. – powiedział tato.
Zaprowadził mnie do namiotu. Will siedział i czekał, aż dowie się co się dzieje.
-Will!
-Jane! Żyjesz. – wyszeptał.
-Wróciło ci czucie w rękach. – zauważyłam.
-To dzięki twoim rodzicom. – powiedział.
-Całe szczęście. – zaśmiałam się.
Opowiedziałam mu o całej sytuacji, o mieście z którym mamy pakt.
-Z kim przyjechałaś? – zapytał.
-Z Jasonem.
-A gdzie twój chłopak? – jesteśmy pokłóceni.
 W tym momencie wszedł do namiotu Jason, pewnie słyszał co mówiłam Willowi.
-Hej jak się masz? – zapytał podając rękę Willowi.
-Daje radę!
-Hej Jane, chodź na chwilkę.
Wyszłam z Jasonem z namiotu. Odwrócił się do mnie i patrzył mi w oczy.
-Co tam u twojej siostry? – zapytałam przerywając ciszę.
-Wszystko dobrze. Pokłóciłaś się z Theo? – zapytał.
-Tak, drobna sprzeczka, rozmawialiśmy o tym na spacerze. – wytłumaczyłam.
-Jeśli nie chcesz o tym mówić, nie musimy. Ale mam zabawną prośbę. – powiedział.
-Zabawną mówisz? Słucham.
-Nie mam gdzie spać. – zaśmiał się.
-Chodź. – odwzajemniłam uśmiech.
Zaprowadziłam go do piwnicy którą Theo przygotował dla nas.
-Wow ładnie tu. – powiedział Jason rozglądając się.
Rozmawialiśmy całą noc między innymi o czasach w wojsku, śmiesznych sytuacjach. Odpowiedział mi o swojej siostrze. On ma tylko ją a ona tylko jego. Ma zaledwie 13 lat. Nazywa się Julia. Powiedziałam, że zapytam rodziców czy mogą się nią zająć, gdy nie będzie Jasona. Znając rodziców, zgodzą się. Mimo ciężkiego dnia nie chcę spać czuję się pełna sił. Odkąd trafiłam do wojska ani razu nie płakałam. Być może wybuch moich emocji się zbliża, ale chcę być silna. Dobrze, że mam tutaj na kim polegać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz