Najważniejszy
Gdy
wróciliśmy z Theo ze spaceru, od razu poszliśmy do pokoju. Za godzinę mamy
stawić się u prezydenta, na naradzie. Ciekawa jestem jaka będzie decyzja. Jaki
będzie pierwszy krok i czy w ogóle go zrobimy. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam
koszulę oraz jeansy. Jestem gotowa, mogę iść.
Zebraliśmy
się jak ostatnio obok recepcji i razem ruszyliśmy do ratusza. Był niedaleko od
hotelu, wystarczyło przejść 2 ulice.
-Walter,
chyba nie będziemy już tylko kapralami, wepchniesz nas wyżej co? – zapytał
Jason.
-Jasne,
jesteście teraz najlepsi. Elita. – zaśmiał się Walter.
-No i super.
– odparł Jason.
Resztę drogi
przeszliśmy w ciszy, Jason co chwilę kogoś szturchał, zaczepiał. A my mu
oddawaliśmy. Teraz widzę w tych ludziach przyjaciół, a Walterze coś w rodzaju
nauczyciela, przywódcy. Ciekawe jaka mi przypadnie posada. Dochodzimy do
ratusza, drzwi były otwarte. Weszliśmy. W holu, nie było nikogo, kompletna
pustka. Przeszliśmy szybkim krokiem korytarz prowadzący do sali konferencyjnej.
Prezydent i Veronica już czekali.
-Usiądźcie.
– powiedział prezydent.
-Mamy mało
czasu, więc od razu przejdźmy do konkretów. – powiedział Walter.
-Słusznie.
Nie chcę, abyście myśleli, że wy w tej spawie nie macie głosu. Otóż mamy pakt,
to nie znaczy, że tylko jedna strona ma prawo do decyzji. Jeśli ktoś z was ma
jakiś pomysł, obie strony muszą się zgodzić. – tłumaczył.
-No i bardzo
dobrze. – powiedział Clark.
- Proponuję,
żeby Walter był przywódcą waszej strony. – zaproponował prezydent.
-Jestem za. –
odparliśmy wszyscy.
-Co zresztą?
–zapytał Walter.
-Jakieś
pomysły panie Walter.
-Jasona chcę
obok mnie, będzie moim asystentem. Clark, Jane oraz Theo zarządcy od wojska. A
Luke’a też chcę przy sobie. Przyda się. – zaproponował Walter.
-No i super
jestem za. Wszyscy zadowoleni? – zapytał prezydent.
-Tak. –
odparliśmy.
-Strategia? –
zapytał Jason.
-Zrobimy to
co oni nam. Nalot, bombardowanie, śmierć. – powiedział.
-Nie możemy
zachowywać się jak oni! – zaprotestowałam.
- W takim
razie co proponujesz? – odparł spokojnie.
-Porwanie
kilku ważnych osób. – zaproponowałam.
Wymienialiśmy
się pomysłami, aż powstała zgrana akcja. Wyślemy kilka osób do miasta, jako
bezdomnych, przyślą nam nadajnikiem wiadomości na temat stanowisk. Potem
najbardziej doświadczeni żołnierze porwą w nocy ważne dla nich osoby. Plan
idealny.
-To do
roboty! – wykrzyczał Jason.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz