Wrócił
Upadłam na ziemię, oprócz
zadrapań nic mi nie jest. Will leży jakieś 60 m ode mnie, nie rusza się.
Samoloty przeleciały, wstałam
podbiegłam do Willa, sprawdziłam puls. Oddycha. Z piwnicy wybiegł za mną Luke,
podbiegł do nas. Wzięliśmy go na ręce i razem zeszliśmy pod ziemię. Gdy ludzie
nas zobaczyli rozłożyli koc, położyliśmy na niego Willa. Mój tato akurat zszedł
do tej piwnicy mama musi być w drugiej.
Tato próbował wyczuć puls. Nagle się rzucił, zaczął robić masaż serca. Wrócił.
Wstałam od nich, podbiegłam do kąta piwnicy, rękami objęłam kolana, płakałam.
Theo pojechał po raport do czwartego obozu. Boże Theo! Z każdą sekundą gdy nie
ma Theo tracę nadzieję na to, że jeszcze raz się do niego przytulę, że jeszcze
raz obdarzy mnie swoim uśmiechem. Mam dość, siedzenia tu bezczynnie. Rzuciłam
się do wyjścia. Muszę wsiąść na motor i jechać go szukać. Wyszłam powoli, z
naszego obozu najbardziej ucierpiał hangar, nie było tak źle jak w moim śnie.
Widać resztę bomb oszczędzili na miasto. Luke wyszedł za mną, zauważyłam go.
-Mogę wiedzieć dokąd idziesz? –
zapytał.
-Przed chwilą prawie straciłam
Willa, teraz mogę stracić Theo, daj mi spokój. – powiedziałam, próbując zahamować
płacz.
-Theo wróci! Obóz czwarty, ma
największą piwnice! On żyje. – krzyknął w moją stronę.
Odwróciłam się, stał kilka kroków
za mną, miał oczy we łzach, poszarpane blond włosy. Zauważyłam krew na jego
ręce. Podbiegłam do niego.
-Jesteś ranny. Wracaj do piwnicy
niech ktoś cię obejrzy! – rozkazałam.
-Wrócę, jeśli ty wrócisz ze mną. –
powiedział .- jesteś jedyną osobą którą choć trochę znam! Nie chcę cię stracić.
-A ja nie chcę stracić Theo!
Odwróciłam się i zaczęłam biec,
mój motor stał przy namiocie nienaruszony. Odwróciłam się na moment zobaczyć
czy Luke idzie za mną. Nie szedł. Nie założyłam kasku, wsiadłam na motor i
ruszyłam drogą prowadzącą do miasta.
Ktoś jedzie w moją stronę bez
kasku, widzę go z daleka. Theo. Żyje. Rzucił motor, gdy tylko mnie zobaczył,
zrobiłam to samo. Podbiegł do mnie ze łzami w oczach.
-Żyjesz.- powiedział. – Kocham cię.
-Wróciłeś. Nigdy więcej mnie nie
zostawiaj. – powiedziałam.
-Nigdy więcej, obiecuje. –
wyszeptał mi do ucha, pocałował mnie w kącik ust.
Wrócił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz