Przyjaciel
Jestem
potwornie zmęczona. Czuję, że gdy tylko położę głowę na poduszkę, od razu zasnę.
Zaraz gdy wróciliśmy z ratusza, wzięłam szybki prysznic i się położyłam. Theo
gdzieś poszedł, nie było go w pokoju gdy wróciłam z łazienki. Akcja odbędzie
się dopiero za jakieś 5-6 dni, ciekawe co będę robiła do tego czasu. Może uda
mi się wrócić do rodziców.
***
Gdy tylko
wstałam, chciałam napisać list, do rodziców. Nie będę się rozpisywać, powiem że
żyję. Tyle.
Pewnie
myślicie, że nie żyję. Jesteście w błędzie, żyję i obiecuje, że wszystko będzie
dobrze. Sprawy się skomplikowały, ale na razie jesteście bezpieczni. Nie będę
się tutaj rozpisywać, dobrze wiesz, że to nie leży w mojej naturze. W
najbliższym czasie, się spotkamy opowiem wam co i jak.
Trzymajcie się
Jane
Zakleiłam kopertę i pobiegłam do holu. Znalazłam Luka. Wczoraj
powiedział, że musi wrócić na trochę do domu. Poproszę go, żeby przekazał list
moim rodzicom.
-Hej Luke! Dobrze, że cię jeszcze złapałam, przekaż to proszę
moim rodzicom. – powiedziałam wręczając mu kopertę.
-Nie ma problemu. – odparł.
-Bezpiecznej podróży. – powiedziałam.
-Dzięki. Widzimy się za 3 dni. – odpowiedział wychodząc z
hotelu.
Wróciłam do pokoju, nalałam sobie wodę. Gazeta leżała na
stole. Ciekawe co nowego. Do pokoju wszedł Theo.
-Hej ja tylko po kurtkę, zaczęło padać. – powiedział i
wyszedł.
Nawet na niego nie spojrzałam. Ostatnio dziwnie się
zachowuje. Traktuje mnie jak powietrze. Znudziłam mu się? Od razu odrzucam te
myśli, on taki nie jest. Kocha mnie.
Poczułam głód. Dopiero 12.00 jeszcze dużo czasu do obiadu. Na
ostatnim spacerze, widziałam budkę z jedzeniem. Warzywa, mięso w bułce.
Zobaczymy czy to dobre. Wyszłam z hotelu, faktycznie padała mżawka. Założyłam
kaptur na głowę. Z daleka zauważyłam Jasona, siedział na ławce. Podeszłam
bliżej.
-Czekasz na kogoś? – zapytałam.
-Nie, znudziło mi się siedzenie w hotelu. To nie dla mnie. –
odparł. – Widzę, że tobie też.
-Tak, przejdziemy się? – zaproponowałam.
-Chodźmy.
Szliśmy przed siebie, zapomniałam o głodzie. Opowiedział mi o
tym jak jego zabrali do wojska, o szkolnych latach, dzieciństwie, rodzinie.
-Jesteś dobrym słuchaczem Jane. – powiedział.
-Bo ciekawie odpowiadasz. – odpowiedziałam.
-Jedna rzecz mnie dziwi. – odparł.
-Jaka?
-Gdzie Theo?
-Nie wiem, ostatnio dziwnie się zachowuje. Traktuje mnie jak
powietrze. – opowiedziałam.
-Nie mogę się doczekać akcji. – powiedział.
-Weźmiesz w niej udział? – zapytałam.
-Tak, wybrali mnie. – odpowiedział.
-Lubisz adrenalinę co? – zapytałam z uśmiechem.
-Bardzo! – zaśmiał się.
-Uzależnienie.
-Nie przesadzajmy.
Polubiłam Jasona, przy moim nowicjacie bałam się go. Teraz
jest blisko. Mogę go nazwać przyjacielem mimo, że nie znamy się całe życie.
Ostatnio bardzo potrzebuję takich ludzi jak on.
Tak jak mówiłam. Spróbuj na przykład połączyć dwa rozdziały w jeden, co?
OdpowiedzUsuńW tedy będą dłuższe i będą się lepiej prezentować