Wyjaśnijmy coś
Alex puścił
oko do Jeana oni są w układzie, jestem tego pewna. Walter rozmawiał po ciuchu z
prezydentem. Ciekawe czy reszta też zorientowała się że oni są w układzie.
-Jason, Theo
chodźcie na słówko. – powiedziałam.
Wstaliśmy od
stołu i poszliśmy na drugi kraniec sali. Jest na tyle duża, że nie słyszymy
tego co mówią na drugim końcu.
-Nie wiem
czy zauważyliście, ale to wszystko to oszustwo. Alex jest w zmowie z Jeanem.
Zrozumiałam plan Alexa. Przyprowadził nas do tego miast, żeby zwalić winę na
nich. – wyszeptałam.
-Tak, masz
rację. – powiedział Jason.
-To co teraz
z tym zrobimy? – zapytał Theo.
-Pojedziemy
z grubej rury. Niech oberwą. – zaproponował Jason.
-Powiedzmy
zgromadzonym tutaj i razem zastanowimy się co dalej. – odparłam.
-Niech
będzie. – odpowiedział Jason.
Wróciliśmy
na miejsce. Dali mi znak, żebym to ja powiedziała. Wiele razy mi powtarzano, że
jestem szczera. Może to i racja, szczerość się teraz przyda. Ręce trzęsą mi się
od złości. To przeze mnie tu wylądowaliśmy, to ja ich namawiałam, żebyśmy
zaufali Alexowi. To moja wina.
-Pewnie
zastanawia się pan dlaczego oskarżamy was o atak na nasze miasto. – zaczęłam. –
Otóż ten oto człowiek… - wskazałam palcem na Alexa. – Stwierdził, że jest stąd
i poinformował, że to właśnie wy zaatakowaliście nasze miasto.
Widziałam w
oczach Alexa strach, od początku wiedziałam, że będzie się wypierał, wymigiwał.
Nie pozwolę mu na to. Wszyscy siedzieli w ciszy, patrzyli na mnie, wielkimi
oczami.
- Niczym wyruszaliśmy,
powiedział nam, że ma tutaj przyjaciela. Myślę, że tym przyjacielem jest Jean. –
dokończyłam zadowolona.
-Od jak
dawna Jean pracuje dla pana? – zapytał Jason.
-Jakieś 8-9
dni. – odpowiedział.
-Wydaje mi
się, że wszystko składa się w sensowną całość. – powiedział Theo.
-Dokładnie 8
dni temu schwytaliśmy Alexa, na klifie ze snajperką. Zabił kilka ważnych jednostek.
– dodał Walter.
-Mamy do
czynienia z niezłym kombinatorem. – odpowiedział prezydent. – Veronica przygotuj
2 cele, daleko od siebie.
-Przeszukajcie
ich, chyba mają nadajniki. – powiedział Theo.
Zamkną ich,
fajnie ale co dalej? Co z naszym teraz wspólnym przeciwnikiem.
Gdy byłam mała,
mama czytała mi bajkę. I zawsze podkreślała jedno zdanie, ważne dla nas.
,, Sam nigdy
niczego nie osiągniesz, połączając siły będziecie nie do pokonania’’
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz