Żałuję
Walter
zarządził, że do porozumienia pokojowego z przeciwnikiem, będziemy mieszkać w
piwnicach. Zapadł zmrok, ale jedna rzecz nie pozwoliła mi spać. Przez 2 dni
budowaliśmy tunele, pomiędzy dowództwem, piwnicą snajpera, oraz drugą piwnicą.
Byłam ubrana w mundur, kilka dni temu Jason zarządził, że każdy kapitan,
porucznik, szeregowy ma nosić mundur. Theo spał, nie chciałam go budzić.
Poszłam wąskim, długim korytarzem do piwnicy snajpera. Nie spał, siedział w
kącie, kolana miał przyciągnięte i objęte rękoma. Kołysał się w przód i w tył.
-Co tutaj
robisz? – zapytał.
-Wierzę w
to, że pomożesz nam zapobiec wojnie. – powiedziałam. – Czemu nie śpisz?
-Zabiłem
masę ludzi, myślisz że tacy jak ja, słodko śpią? Nie, to nas prześladuje przez
całe życie. – powiedział.
-Myślałam,
że jesteś zawodowcem. – powiedziałam.
-Nie
rozmawiajmy o tym, jak niby mogę wam pomóc? – zapytał.
- Musimy nawiązać porozumienie z tamtą stroną. - powiedziałam.
- Musimy nawiązać porozumienie z tamtą stroną. - powiedziałam.
– To nie takie łatwe.
-Mam
wrażenie, że nic teraz nie jest łatwe. Znają cię, to nam pomoże. –
wytłumaczyłam.
-Może i tak,
ale czy wy macie takie zaufanie do mnie? Do człowieka który zabił waszych
kapitanów. Możesz mi wierzyć lub nie ale, żałuję wszystkiego. Posłuchaj… ja nie
chciałem rozumiesz?
-Rozumiem.
Myślę, że chcesz pokoju tak samo jak my.
-Dobrze
myślisz, pomogę wam, jeśli tylko ci twoi twardziele co mi dokopali, mi zaufają.
-Ci
twardziele byli na ciebie wściekli i słusznie. – Uśmiechnęłam się.
-Jak ci na
imię? – zapytał.
-Jane, ty
jesteś Alex tak? – powiedziałam.
-Zgadza się.
Co teraz mam robić? – zapytał.
-Chodź. –
odpowiedziałam i machnęłam ręką, żeby poszedł za mną.
Poszliśmy
tym samym korytarzem do piwnicy 1. Gdy weszłam zobaczyłam, że Theo już nie
spał. Zauważył nas, podszedł i zapytał:
-Co ten tchórz
tu robi?
-Theo, on
nam pomoże. Mam plan.
-Słucham…
-Alex mówi,
że jego dowódca, nie chce wojny tak samo jak my. Znają go, może być łącznikiem.
Dzięki niemu może uda nam się porozumieć. – Wytłumaczyłam.
-Może i to
dobry plan, ale ciężko będzie zaufać człowiekowi który zabił, ważne dla nas
obojga osoby. – powiedział Theo.
-Ja mu
wierzę. – powiedziałam.
Wierzę w to,
że Alex nie zrobi niczego przeciwko nam, ale wierzę też w to że Theo jest w
stanie dać mu drugą szanse. Popatrzył mi prosto w oczy, jego kącik ust poszedł
na chwilkę do góry.
-Rano
pójdziemy do Jasona. – powiedział.
-Theo,
możesz mi wierzyć lub nie, ale nie chciałem zabijać. Nie wiedziałem na co się
godzę. Nie przespane noce, strach, wyrzuty sumienia. Muszę wam pomóc, żeby inni
nie musieli przechodzić tego samego co przechodzę ja. – powiedział.
-Daj sobie
spokój z tym, po takiej gadce Jason znowu cię pobije. Lepiej wymyśl coś
bardziej przekonywującego. – odparł Theo.
Alex sam
poszedł do jego piwnicy, położyłam się na moim materacu. Ręka zaczęła mnie
boleć. Z kieszeni wyciągnęłam jedną ze strzykawek z lekiem przeciwbólowym.
Wstrzyknęłam. Od razu poczułam ulgę. Boję się, że jednak dojdzie do wojny, że
coś będzie nie tak. Boję się, że zaraz znowu stracę kogoś bliskiego. Aż mi
ciarki przechodzą. Theo kładzie się obok mnie, jest zdenerwowany, blady, nie
mam pojęcia co się dzieje.
-Hej, co się
dzieje? – zapytałam Theo.
-Nie ufam mu…on
coś kombinuje mówię ci. – odparł.
-Theo,
rozmawiałam z nim, przekonał mnie. Chyba w takim przypadku warto zaryzykować? –
powiedziałam.
-Warto. –
odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
Od razu poczułam
się lepiej, widząc uśmiech na jego twarzy. Przysunął się bliżej objął mnie i
pocałował. Delikatnie, muskał ustami moje wargi. Czułam energię którą chce mi
przekazać. Przyłożył czoło do mojego czoła i wyszeptał:
-Kocham cię.
Hej. Rozdział fajny, ale krótki. Mam nadzieję, że z czasem pojawią się dłuższe.
OdpowiedzUsuńP.S. Podobno chciałaś się ze mną skontaktować. To mój e-mail kiniacie@wp.pl