Snajper
Noc
spędziliśmy w piwnicy, rano nie wytrzymałam i wyszłam na świeże powietrze. Był
ze mną Theo. Padał deszcz, nie było ani jednej żywej duszy na placu. Kompletna
pustka.
Coś strasznie mocno uderzyło mnie w rękę na wysokości łokcia. Czułam jak
coś ciepłego spływało mi po ręce. Krew. Upadłam, Theo był ze mną, pomoże
mi. Ból rozrywał mi łokieć, tarzałam się
po ziemi, Theo poszedł po pomoc, przybiegł mój tato. Zaprowadzili mnie do piwnicy,
nie straciłam przytomności. Wyciąganie kuli, szycie, dezynfekowanie, wszystko
czułam. Theo trzymał mnie, żebym się nie rzucała, w pewnym sensie jego uścisk
mnie uspokajał. Myślałam o tym bardzo dużo, słyszałam jak tato mówił że
dostałam od snajpera. Może mi się należało?
-Jason! –
krzyknął Theo.
Jason Moore,
podszedł bliżej, zobaczył bandaż na mojej ręce cały z krwi.
-O cholera,
kolejny atak snajpera. – powiedział łapiąc się za głowę. – Znajdziemy go
obiecuję.
-Jason,
przyprowadźcie go do mnie, sam osobiście go przesłucham. – powiedział Theo z
gniewem.
-Jasne! –
odparł Jason wybiegając z piwnicy.
Dostałam lek
przeciwbólowy, czułam się lepiej. Usiadłam oparta o ścianę, wtulona w
Theo. Jason, wpadł do piwnicy popychając
na schodach jakiegoś chłopaka, mniej więcej w wieku 20 lat. Popchał go na
schodach tak, że stoczył się i upadł na twarz. Chwycił go za koszulę i
zaprowadził koło nas, to chyba ten snajper.
-Jane, to ten
snajper, on cię postrzelił. – powiedział trzymając go.
Nie
odzywałam się, patrzyłam mu w oczy, był nie ruszony. Tak jakby robił to od
bardzo dawna, tak jakby to nie była jego pierwsza ofiara. To on musiał zabić
Spencera Taylora. Theo do niego doskoczył, uderzył go w brzuch. Mężczyzna się
zwinął z bólu.
-Jak się
nazywasz? – zapytałam.
-Nic wam nie
powiem. – odparł, trzymając się za brzuch.
Tym razem
Jason nie wytrzymał i uderzył go prosto w nos, puściła mu się krew.
-Kim
jesteś!? – zapytał Jason krzycząc.
-Jestem
Paul! – wykrzyczał w bólu.
-Skąd
pochodzisz? – zapytałam spokojnie.
-Jakieś 30
km stąd mamy takie samo miasto jak wy. – powiedział mężczyzna.
-Czego nas
atakujecie? – zapytałam.
-Ze strachu!
– odpowiedział.
-Mięczak. –
rzucił Jason. – Jane, zamkniemy go w osobnej piwnicy, specjalnej dla takich
cholerników jak on.
Nie
odezwałam się już, Jason poszedł go zamknąć, Theo wrócił i usiadł obok mnie,
jak wcześniej.
-To co nam
powiedział jest ważne, tylko co teraz zrobimy z tą informacją? – zapytałam.
-Nie mam
pojęcia, to już sprawa dowództwa. – odparł Theo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz