Powrót do normalności
Otworzyłam
drzwi kluczami. Od razu na wejściu czułam zapach drewna i kominka, w domu jest
dość duszno. Otworzyłam okno w kuchni i poszłam pod prysznic. Woda leciała
dopóki nie była zimna. Stałam pod prysznicem z zamkniętymi oczami i słuchałam
jak woda uderza o moje ciało i kabinę. Ok wystarczy, pomyślałam. Wyszłam spod
prysznica, zawiązałam włosy i podreptałam do sypialni. Na łóżku leżały moje
rzeczy, czyste. Założyłam spodnie moro oraz bluzę wojskową. Poszłam do kuchni
przygotować sobie coś do jedzenia. W lodówce było pusto, praktycznie nie było
nic co nadawało się do jedzenia. Zamarzyłam o tostach z dżemem, takie jak
jadłam w obozie. Na samą myśl mam pełno śliny w ustach. Otworzyłam szafkę nad
kuchenką, jest jakiś dżem, połowa sukcesu. Porzeczkowy. W chlebaku nie było w
ogóle chleba, i co mi teraz z tego dżemu. Pomyślałam, że wezmę dżem ze sobą i
po drodze kupie jakiś chleb. Spakowałam słoik do plecaka, świeże ubrania Theo,
szczoteczkę do zębów i wyszłam z domu.
Założyłam kaptur od bluzy, na dworze jest dość chłodno. Wsiadłam na
motor i ruszyłam w stronę szpitala. Okazało się, że naprzeciwko jest sklep,
weszłam i kupiłam chleb. Wszystko jest tutaj bardzo tanie, praktycznie
dostajesz produkty za darmo, to wielki plus. W szpitalnym korytarzu znowu jest
tłoczno, ranni ludzie, lekarze. Przedarłam się przez tłum i weszłam po cichu do
sali Theo, myślałam, że spał ale leżał i patrzył w okno. Na jego twarzy był
uśmiech, odkąd się obudził nie widziałam na jego twarzy smutku. Oboje jesteśmy
zmęczeni rzeczami który wydarzyły się niedawno, ale życie toczy się dalej. Theo
powtarza, że nie ma co wspominać ani płakać nad tym co się stało. Teraz należy
wziąć się w garść i robić swoje.
-Przyniosłam
dżem – powiedziałam.
-Mmm
porzeczkowy? – zapytał.
-Taki jak
lubisz. – odparłam i zmarszczyłam nos.
Na blacie
zrobiłam nam kanapki, oboje zjedliśmy ze smakiem, rozmawiając, śmiejąc się.
Opowiedziałam mu o Vicie, powiedział, że chętnie go pozna. Nie powiedziałam mu
jednego, że kiedyś byliśmy razem. Wtedy był dla mnie wszystkim, kochałam go jak
wariatka. Może się myliłam bo zapomniałam o tym bardzo szybko. Potem poznałam
Theo, i zakochałam się w nim. Mam nadzieję, że Vice nie będzie chciał mnie
odzyskać, to nie będzie miało sensu. Ja nie chcę.
Lekarz
zalecał mu dużo snu, jest zmęczony, często zdarza mu się przysypiać. Wtedy
kładę się obok niego i patrzę jak śpi, albo sama zasypiam. Szybko się budzę bo
gdy tylko zasypiam od razu przypominam sobie o wydarzeniach w lesie. Zwłoki,
rzeczy Felipe i Alexa zostały spalone tak jak cały las.
Wstałam z
łóżka i podeszłam do okna. Niebo jest bezchmurne. Stoję tak patrząc w okno
dobre 15 minut. Kiedy niebo staje się całe czarne. Czarne, nie granatowe, to
nie są chmury burzowe czy deszczowe. Widzę ludzi na chodniku, powoli spadają
jakby sparaliżowani na chodnik. Tarzają się, rzucają się z bólu łapiąc się za
głowę. Co się dzieje? Czy to kolejny atak wroga?
Jeśli to kolejny atak wroga to stawiam, ze kilka osób zginie no cóż -__-
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń