tło

tło
tło

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 49

Ze specjalną dedykacją dla Kingi C.



Powrót do normalności
Otworzyłam drzwi kluczami. Od razu na wejściu czułam zapach drewna i kominka, w domu jest dość duszno. Otworzyłam okno w kuchni i poszłam pod prysznic. Woda leciała dopóki nie była zimna. Stałam pod prysznicem z zamkniętymi oczami i słuchałam jak woda uderza o moje ciało i kabinę. Ok wystarczy, pomyślałam. Wyszłam spod prysznica, zawiązałam włosy i podreptałam do sypialni. Na łóżku leżały moje rzeczy, czyste. Założyłam spodnie moro oraz bluzę wojskową. Poszłam do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia. W lodówce było pusto, praktycznie nie było nic co nadawało się do jedzenia. Zamarzyłam o tostach z dżemem, takie jak jadłam w obozie. Na samą myśl mam pełno śliny w ustach. Otworzyłam szafkę nad kuchenką, jest jakiś dżem, połowa sukcesu. Porzeczkowy. W chlebaku nie było w ogóle chleba, i co mi teraz z tego dżemu. Pomyślałam, że wezmę dżem ze sobą i po drodze kupie jakiś chleb. Spakowałam słoik do plecaka, świeże ubrania Theo, szczoteczkę do zębów i wyszłam z domu.  Założyłam kaptur od bluzy, na dworze jest dość chłodno. Wsiadłam na motor i ruszyłam w stronę szpitala. Okazało się, że naprzeciwko jest sklep, weszłam i kupiłam chleb. Wszystko jest tutaj bardzo tanie, praktycznie dostajesz produkty za darmo, to wielki plus. W szpitalnym korytarzu znowu jest tłoczno, ranni ludzie, lekarze. Przedarłam się przez tłum i weszłam po cichu do sali Theo, myślałam, że spał ale leżał i patrzył w okno. Na jego twarzy był uśmiech, odkąd się obudził nie widziałam na jego twarzy smutku. Oboje jesteśmy zmęczeni rzeczami który wydarzyły się niedawno, ale życie toczy się dalej. Theo powtarza, że nie ma co wspominać ani płakać nad tym co się stało. Teraz należy wziąć się w garść i robić swoje.
-Przyniosłam dżem – powiedziałam.
-Mmm porzeczkowy? – zapytał.
-Taki jak lubisz. – odparłam i zmarszczyłam nos.
Na blacie zrobiłam nam kanapki, oboje zjedliśmy ze smakiem, rozmawiając, śmiejąc się. Opowiedziałam mu o Vicie, powiedział, że chętnie go pozna. Nie powiedziałam mu jednego, że kiedyś byliśmy razem. Wtedy był dla mnie wszystkim, kochałam go jak wariatka. Może się myliłam bo zapomniałam o tym bardzo szybko. Potem poznałam Theo, i zakochałam się w nim. Mam nadzieję, że Vice nie będzie chciał mnie odzyskać, to nie będzie miało sensu. Ja nie chcę.
Lekarz zalecał mu dużo snu, jest zmęczony, często zdarza mu się przysypiać. Wtedy kładę się obok niego i patrzę jak śpi, albo sama zasypiam. Szybko się budzę bo gdy tylko zasypiam od razu przypominam sobie o wydarzeniach w lesie. Zwłoki, rzeczy Felipe i Alexa zostały spalone tak jak cały las. 
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Niebo jest bezchmurne. Stoję tak patrząc w okno dobre 15 minut. Kiedy niebo staje się całe czarne. Czarne, nie granatowe, to nie są chmury burzowe czy deszczowe. Widzę ludzi na chodniku, powoli spadają jakby sparaliżowani na chodnik. Tarzają się, rzucają się z bólu łapiąc się za głowę. Co się dzieje? Czy to kolejny atak wroga?

2 komentarze:

  1. Jeśli to kolejny atak wroga to stawiam, ze kilka osób zginie no cóż -__-
    Czekam na dalszą część <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń