tło

tło
tło

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 35



                                     Pomoc strategiczna
Przeszliśmy całe miasto, żeby dojść do naszego nowego apartamentu. Duży, biały budynek z wielkimi oknami. Weszliśmy, na środku korytarza stała winda. Theo kliknął guzik, dojechaliśmy na samą górę. Po wyjściu z windy ukazał mi się piękny pokój. Panowały tutaj barwy ciepłe, drewniana podłoga, czerwone zasłony, pomarańczowe ściany. Kominek przy ścianie.
-Pięknie tutaj. – powiedziałam. W moich słowach było słychać zachwyt.
-Fajnie, że ci się podoba, kochanie.
W drugim pomieszczeniu była sypialnia, tak samo jak w tamtym pokoju, drewniana podłoga, pomarańczowe ściany. Między łóżkami było wielkie okno. Widać z niego całe miasto, wielkie budynki, ogrody, park. Wszystko. Otworzyłam małe drzwi, obok stolika nocnego. Mała, skromna łazienka z wanną. Marzę o kąpieli. Na razie nie mogę sobie na to pozwolić. Za 30 minut mamy być w gabinecie prezydenta. Theo stał w jadalni, kroił warzywa.
-Robisz kolację? –zapytałam.
-Tak, jak wrócimy to zjemy.
Podeszłam do niego i przytuliłam go. Jego usta dotknęły mojego czoła.
-Chodźmy. – wyszeptał.
Zjechaliśmy windą i ruszyliśmy w stronę ratusza. Przed budynkiem stały dwa czarne, duże samochody z przyciemnianymi szybami. Pewnie przyjechali przedstawiciele naszego miasta, pomyślałam. Weszliśmy do środka, Walter rozmawiał z jakimś młodym mężczyzną. Brunet średniego wzrostu, ubrany w niebieski mundur. Jest od nas. Clark i Luke weszli do ratusza. Clark stanął u progu, jakby zobaczył kogoś, kogo się bał. Brunet odwrócił się w naszą stronę.
-Clark?
-Dylan.
Podeszli do siebie, chwilę na siebie patrzyli. Clark wygląda na młodszego.
-Myślałem, że nie żyjesz. – powiedział Clark.
-To samo mogę powiedzieć do tobie, chudy.
Clark mówił mi, że gdy umarła Ellie nie miał nikogo. Pewnie myślał, że jego brat nie żyje.
-Przyjaciele, z obozu drugiego przyjechała pomoc strategiczna. – powiedział Walter.
-Czyli jednak coś w końcu zrobimy. – powiedział Luke.
Walter popatrzył na niego gniewnym wzrokiem i zapytał:
-Gdzie Jason?
-Po waszej kłótni wrócił do miasta. – odparł Theo.
-Wyślij mu wiadomość, że jest nam bardzo potrzebny. – powiedział Dylan.
Weszliśmy do gabinetu, prezydent czekał już ze swoją asystentką.
-Są wszyscy? –zapytał prezydent.
-Brakuje Jasona. – zawiadomił Clark.
-Przekażecie mu ustalenia z dzisiejszej narady. – odparł.
-Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że chcecie w końcu dokopać im za to co nam zrobili. – zaczął Walter. – Dylan wpadł na bardzo dobry pomysł.
-Kilka miesięcy temu, skonstruowałem granat dźwiękowy. Emituje dźwięk usypiający, wszystkie żywe istoty które usłyszą ten dźwięk przejdą w stan hibernacji na około tydzień. W tym czasie mamy władzę nad ich miastem.
-Zabijmy wtedy dowódcę ich miasta. – powiedział Luke.
-Nie możemy tego zrobić, ich ludzie z gniewu zaatakują sami. – odmówił prezydent.
-Jak wyślemy te granaty? – zapytałam.
-Przez wyrzutnie będzie najbezpieczniej. – powiedział Dylan.
-Jaka w tym nasza rola? – zapytał Theo.
-Po wysłaniu granatów, trzeba przeszukać dowództwo. – powiedział Walter.
-Kiedy wysyłamy granaty? – zapytał Clark.
-Jak najszybciej. – odparł Walter.
-Dylan czy możesz wystrzelić to dzisiaj wieczorem?
-Tak, będę potrzebował dwóch osób do pomocy. Clark, Luke możecie? –zapytał.
Kiwnęli głowami zgadzając się na prośbę.
-No to mamy wszystko ustalone, przez teleskop w pomieszczeniu obserwacyjnym będziemy widzieć czy granat zadziałał.
-Dziękuje za naradę, dobranoc.
Wyszliśmy wszyscy z sali. Theo i ja ruszyliśmy do garażu po motory, nie chciało mi się wracać pieszo.
Theo rozpalił w kominku, przy stole zjedliśmy kolację. Rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości. Po kolacji skorzystałam z naszej nowej wanny. Nowy apartament bardzo mi się podoba.
Mam nadzieję, że plan Dylana się sprawdzi wtedy będziemy mieli przewagę nad przeciwnikiem. Może uda nam się jednak podpisać ten pakt.

3 komentarze:

  1. Jak już wiesz, przeczytałam dwa razy i B A R D Z O mi się podobało. Pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejny, świetny rozdział!
    Pisz dalej, rozwijasz się ♥

    http://kuinawi-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń