Generał Jane Adams
Kolejny dzień, kolejne wyzwania.
Przez całą noc praktycznie nie spałam, może raz udało mi się przyspać, ale na
krótko. Czuję, że będzie dzisiaj piękna pogoda, wychodzi słońce, niebo jest
bezchmurne. Wspaniale. Poszłam wziąć szybki prysznic, zimny, dokładnie tak jak
lubię. Starałam się zachowywać po cichu, nie chciałam obudzić Theo który
jeszcze spał. Patrząc na niego utwierdzałam się w swoich uczuciach. Nie mogę od
tak zmienić sobie chłopaka, nie wiem, bo ten mi się znudził. Nigdy nie myślałam
o tym, żeby zrywać z Theo albo, że kiedyś nasze uczucie się ulotni. Wierzyłam w
miłość do ostatniego uderzenia serca. Nie zamierzam zmieniać zdania. Rozumiem
co Jason do mnie czuje, ale nie jest typem człowieka który będzie nachalny. On
dobrze wie, że jestem z Theo, sam poprosił mnie, żebym oszczędziła mu bólu i
nie robiła mu nadziei. Te chwile były piękne, ale to nic nie znaczyło.
Przynajmniej dla mnie.
Zmieniłam ubrania, związałam włosy i
wzięłam się do przygotowywania śniadania dla Theo. Zrobiłam mu kanapkę z sałatą
i pomidorem. Sama praktycznie nic nie zjadłam, usiadłam z kawą na kanapie i
znów gapiłam się bezsensownie w okno. Miasto, całe z bruku, zero zieleni.
Jednak lubię na nie patrzyć, szczególnie nocą. Gdy widać światła świecące się w
domach i mieszkaniach, gdy dobrze widać wielkie ekrany.
Zostawiłam
kartkę dla Theo na stole i wyszłam z domu. Zeszłam do garażu, odpaliłam motor i
ruszyłam w stronę ratusza. Wczoraj wieczorem byłam u prezydenta z prośbą, aby
przydzielił mi jakiś oddział do szkolenia. Weszłam do budynku, jak zwykle na
korytarzu był tłok. Podeszłam do recepcji, przywitałam się i zapytałam czy
prezydent jest u siebie.
-Prezydent
zachorował, ale zostawił dla pani list. – powiedziała recepcjonistka o pięknych
zielonych oczach i wręczyła mi kopertę.
Wzięłam list
i poszłam do pokoju obserwacyjnego. Być może to jest ostatni mój dyżur.
Scyzorykiem przecięłam kopertę i wyciągnęłam list ze środka.
Szanowna Jane Adams!
Wraz z zarządem zdecydowaliśmy się
spełnić twoją prośbę. Podjęliśmy decyzję, że będzie przywódcą w oddziale
szóstym, w naszym mieście. Oddział szósty, jest pełen doświadczonych i
zaufanych żołnierzy, jednak jednogłośnie stwierdziliśmy, że świetnie sobie
poradzisz, mimo małego stażu. Co za tym idzie, pani ranga ulegnie zmianie. Od
dzisiaj jesteś Generałem. Jest to bardzo wymagająca funkcja, ale wszyscy bardzo
dobrze wiemy, że doskonale sobie poradzisz. W dodatku dostanie pani, dobrze
wyszkolonego żołnierza do pomocy.
Powodzenia!
Prezydent Holegester
W życiu nie
myślałam o tym, że kiedykolwiek będę
generałem. Odłożyłam list i schowałam twarz w dłoniach. Generał Jane Adams.
Nawet mi się to nie śniło, to jest niesamowite, zapytałam tylko, czy mogłabym
szkolić jakiś młodych żołnierzy. A tu
ledwo 20-latka od razu szkoli doświadczonych poruczników. Są pewni, że sobie
poradzę, jednak ja w to wątpię. Będę miała pomocnika, na pewno mi to jakoś
pomoże, ale sama będę miała dużo pracy. Oddział szósty jest niedaleko mojego
mieszkania, więc nie będę musiała przejeżdżać całego miasta do pracy. Zastanawiam
się, kto będzie moim pomocnikiem. Theo raczej nie, Jason całkiem możliwe, Clark
jest prawą ręką prezydenta, Vice to jest całkiem możliwe. Ale w głębi serca mam
nadzieje, że to nie będzie on. Kiedyś byliśmy blisko, jestem w stanie
stwierdzić, że go kochałam, ale wcale nie zamierzam dzielić mojego serca na
trzy części. Praca jako dowódca oddziału 6 ma duże plusy, poznam nowych ludzi,
sama się czegoś nauczę.
Zaraz po
przeczytaniu tego listu, wyszłam z pokoju obserwacyjnego i pojechałam do domu,
żeby podzielić się nowinami z Theo. Gdy weszłam do mieszkania, był pod
prysznicem, poczekałam na niego.
-Myślałem,
że wyszłaś. – powiedział wycierając włosy.
-Wyszłam, ale
wróciłam bo mam nowe wieści. – powiedziałam machając mu kartką przed twarzą.
Podałam mu ją a on przeczytał. Ucieszył się bardziej niż ja, wręcz skakał z
radości. W końcu mnie przytulił i wyszeptał :
-Gratulacje
kochanie
-Dziękuje. –
opowiedziałam i pocałowałam go.
Pobyłam z
nim trochę, przytulając się, całując, ale chciałam już zgłosić się na służbę.
Pocałowaliśmy się ostatni raz w progu windy i pojechałam do obozu szóstego.
Udanej majówki. Chociaż u Ciebie może świeci słońce, bo u mnie pada ;___;
OdpowiedzUsuńRozdział super hiper fantastyczny XD
Duuuużo weny do pisania i zapraszam do siebie <3
Jak zwykle świetnie:)
OdpowiedzUsuńSuper Ci idzie pisanie, naprawdę bardzo mi się podoba rozdział jak i cała książka :3