Zaufaj mi
Obserwowałam jak każdy po kolei strzela w kartonową
podobiznę człowieka. Ten oddział jest bardzo dobrze wyszkolony, większa część
trafia w sam środek celu. Chyba już wiem dlaczego przydzielono mnie tutaj. Po
prostu nie ma tutaj nic do roboty, oprócz wypełniania harmonogramu. Jednak, na
razie mi się tutaj bardzo podoba, i wcale nie mam zamiaru się wycofywać. James
stał obok mnie, jednak nie patrzył się jak nasz oddział trenuje, cały czas
patrzył na mnie, nie odrywając wzroku. Widziałam to, jednak nie chciałam, żeby
nasze spojrzenia się spotkały. Bardzo mnie to zaciekawiło, dlaczego, aż tak
głęboko się we mnie wpatruje.
-Ok, chodźcie na obiad. – powiedziałam gdy ostatnia
piątka wykorzystała swoją amunicję.
Jadalnia była kilka razy większa niż w naszym obozie.
Wiem, że Theo czeka na mnie z kolacją, więc nie zjadłam dużo. W sumie to
ciekawi mnie co teraz robi, pewnie poszedł odwiedzić Luka w szpitalu, albo
powygłupiać się na mieście, czyli to co on lubi. Oparłam się o ścianę i
czekałam, aż oddział zje. Po kryjomu wpatrywałam się w Iana, prawie nic nie
zjadł, może żałuje, że mi powiedział. Po tej krótkiej rozmowie, widzę, że jest
niesamowitym człowiekiem. Wiele przeszedł, podziwiam go. Zaraz po tym
przypomniała mi się mama i Ellie. Boże jak ja ich teraz potrzebuję, dlaczego to
się tak potoczyło. I znów napływa mnie fala gniewu wobec Alexa. Każda myśl
ciągnie za sobą następną i znów mam przed oczami obraz jak leży na trawie z
nożem wbitym w serce. Zgięłam się w poł, dotykając rękami nóg. Poczułam ogromny
ból w płucach, czułam jakby zaraz miały mi się spalić. Od razu rzucił się do
mnie James próbując dowiedzieć się co się stało. Nie mam pojęcia skąd ten ból,
wcześniej czułam się dobrze. Schylając się, podwinęła mi się koszulka. W pewnym
momencie poczułam czyiś dotyk, delikatny jak aksamit. Upadłam na ziemię,
kręciło mi się w głowie, widziałam nade mną Iana, przestraszonego, tak samo jak
ja. Byłam w takim stanie, że praktycznie nie wiedziałam co się dzieje. Słyszałam
powtarzający się głos wypowiedziany przez Iana.
-Zaufaj mi…
Zamknęłam
oczy, marząc, żeby jakąś magiczną mocą znaleźć się teraz w łóżku u boku Theo.
Poczuć dotyk jego ust, opuszki jego palców na moim policzku. Dotknąć jego
włosów. Teraz. Błagam.
Zasnęłam.
Obudziło
mnie trzęsienie o ramię. Uchyliłam oczy, światło mnie raziło, jednak widziałam
zarys człowieka. Stał nade mną uśmiechał się, powtarzał, że wszystko będzie
dobrze. Zaufałam mu. Ian.
W jednym
momencie, straciłam czucie na swoim ciele, nie czułam bólu, ani kończyn. Czułam
tylko jego dotyk na ręce. Dotyk anioła stróża, który cały czas jest przy mnie.
-Zabierz
mnie stąd. – wyszeptałam.
Uuuuu Ian i Jane.... widzę, że będzie niezła akcja <3
OdpowiedzUsuń