tło

tło
tło

piątek, 15 maja 2015

Rozdział 60



Mimo wszystko
Siedzieliśmy wtuleni a wokół nas było pełno ludzi. W końcu się odsunęłam i wstałam, już nie czułam bólu w płucach, jednak bolała mnie głowa. Ian stał oparty o filar, miał skrzyżowane ręce i to swoje tajemnicze spojrzenie. Otrzepałam spodnie i chciałam podejść i podziękować Ianowi ale coś mnie uprzedziło.
-Słaby początek generale. – krzyknął chłopak który od początku jest dla mnie nie miły.
Widzę po minie Iana, że jest bardzo zdenerwowany, w końcu spuścił wzrok i uśmiechnął się pod nosem. Akcja była szybka ledwo zdążyłam zamrugać jak Ian był już obok tamtego chłopaka. Stali blisko patrzyli sobie w oczy, w pewnym momencie wziął zamach i uderzył go z zamkniętej pięści. Leżał i trzymał się za policzek.
-Tak kończy ktoś kto obraża generała. – powiedział.
-Uspokój się, zakochałeś się, że tak stajesz w jej obronie?! To mięczak!
Ian zacisnął zęby i wymierzył cios, trafił w podbródek, chłopak stracił przytomność.
-Przepraszam Jane, poniosło mnie. – zwrócił się do mnie i wyszedł. Byłam oparta o Theo, wzrokiem dałam mu znak, że chcę już stąd iść.
-Kazałem podstawić auto,  zabieram cię do domu. – powiedział Theo.
Wyszliśmy z jadalni, faktycznie czekało na nas auto, usiadłam na fotelu i samochód ruszył.
-Powiedz mi co tam się właściwie stało? – zapytał Theo, splatając nasze dłonie.
-Sama nie wiem. Stałam pod ścianą czekając, aż zjedzą. Przypomniała mi się Ellie i mama. Każda myśl ciągnie za sobą drugą i tak znów miałam przed oczami nóż wbity w serce Alexa. Poczułam okropny ból w płucach i upadłam na ziemię.
Przyciągnął mnie do siebie i objął, opiekuńczo, czule. Położyłam głowę na jego piersi.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – wyszeptał.
-Kocham cię…
Pocałował mnie w dolną wargę i tak wtuleni w siebie dojechaliśmy do domu. Od razu rzuciłam się na łóżko, nie miałam siły na prysznic. Zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi to Theo.
-Obudziłem cię? – zapytał uśmiechając się do mnie.
-Tak. – powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Masz gościa. – powiedział i się odsunął.
Do pokoju wszedł Ian, z poważną miną, ale mimo wszystko jego kącik ust na chwile powędrował do góry.
-Jak mnie znalazłeś? – zapytałam.
-Jechałem za wami. – odparł, pokazując w uśmiechu białe zęby.
Wpatrywaliśmy w siebie,  chciałam napatrzeć się w te jego piękne oczy.
-Masz jakąś sprawę? Czy przyszedłeś tak sobie posiedzieć? – zapytałam wykrzywiając usta w uśmiech.
-Zapomniałem ci o czymś powiedzieć. Kilka lat temu związałem się z dziewczyną, była do ciebie bardzo podobna, kochałem ją jak głupi. Robiłem dla niej wszystko. Wiesz, że to dla niej przystąpiłem do wojska? Kilka miesięcy po tym jak wyznałem jej miłość, ona odeszła. Obudziłem się a jej nie było. Na początku byłem przerażony, ale potem zrozumiałem. Wykorzystała mnie. Mimo tego co mi zrobiła ja mimo wszystko nadal ją kocham i szukam.
Milczeliśmy przez chwilę.
-Jesteś moją nadzieją. Chcę o niej zapomnieć rozumiesz?! Musisz mi pomóc Jane.

2 komentarze:

  1. Rozdział cudowny i bardzo krótki - wielka szkoa. Ciekawie piszesz, a fabuła dość interesująca.
    Pozdrawiam. xx
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny rozdział I mój ukochany Ian ❤ Jednak nadal ubolewam nad długością rozdziałów 😞

    OdpowiedzUsuń