tło

tło
tło

piątek, 11 marca 2016

Rozdział 66

Rozdział 66
Rozmawiałam Jasonem bardzo długo, obok mnie siedział James, więc nie odpowiedziałam mu o wszystkim. Bardzo mi go brakowało, poczułam ulgę gdy w końcu się pojawił.
Skończył się dzień, dużo czasu spędzonego z Ianem i Jasonem, okazało się, że oni się znają od dawna. Teraz to moi jedyni bliscy, są dla mnie najważniejsi. Chcę, żeby już zawsze byli przy mnie. Mimo wszystko, ani na chwilę nie przestałam myśleć o Theo. Czy będę wstanie zakochać się w kimś innym? Nawet jeśli to minie sporo czasu. Poprosiłam Jasona i Iana, żeby wrócili ze mną do domu. Obiecali, że odtąd nie odstąpią mnie na krok. Dojechaliśmy bezpiecznie, przygotowałam coś szybkiego do zjedzenia. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy, wspominaliśmy. Pierwszy raz od tak długiego czasu miałam dobry humor, śmiałam się. Minęła północ a my nadal na kanapie, przy herbacie spędzaliśmy razem czas.
-Odpadam panowie. Idę spać… - oznajmiłam odkładając kubek na stolik.
-Dobranoc. – odpowiedzieli razem.
Poszłam do swojego pokoju. Po ciężkim dniu trzeba wziąć prysznic pomyślałam. Zrzuciłam z siebie mundur i weszłam pod prysznic. Zamyśliłam się pod nim i upłynęło dużo czasu. Wyszłam z łazienki, szybko ubrałam koszulkę Theo i rzuciłam się na łóżko. Nie zdążyłam zasnąć jak ktoś zapukał do drzwi. Jason.
-Można? – zapytał.
-Wejdź.
Jason wskoczył na łóżko i patrząc na mnie zapytał.
-Rozmawialiśmy, ale dalej nie wiem… Gdzie jest Theo?
Po dłuższej chwili odpowiedziałam prawie w płaczu:
-Nie żyje
Jason od razu się przysunął, przytulił mnie i wyszeptał:
-Nie płacz, jestem przy tobie.
Przez to wszystko zasnęłam w jego objęciach, obudziłam się rano a on nie spał, patrzył na mnie, obserwował.
-Dzień dobry – powiedział, zbierając kosmyk włosów z moich oczu.
-Witaj. – odpowiedziałam uśmiechając się.
-Na co ma szanowna Pani ochotę? Jajecznica? Czy może jajko zapiekane w toaście? – zapytał zabawnym tonem.
-Jajko w toaście. – odparłam
-Kucharzu Ian!!! – krzyknął.
Przez drzwi wpadł Ian z tacą jedzenia w czapce szefa kuchni i doklejanym wąsie.
-Smacznego szanowna Pani. – powiedział Ian kładąc mi tacę na nogach.
-A gdzie pomidorki!? – krzyknęłam z oburzeniem.
-Zabrakło na magazynie Droga Pani. – odpowiedział zakłopotany kucharz.
Nie wiedziałam że Ian tak świetnie gotuje, zjadłam śniadanie ze smakiem. Jason pozmywał, ja zerwałam się z łóżka i włożyłam moje ulubione jeansy i kurtkę.
-Pojedźmy dzisiaj do mojego taty. – poprosiłam.
Zgodnie odpowiedzieli, zeszliśmy do garażu. Pojechaliśmy autem terenowym, mieliśmy kawał drogi do pokonania, więc jazda motorem była by męcząca. W samochodzie panowała miła atmosfera. Jason prowadził ja z Ianem siedziałam z tyłu. Dojechaliśmy po jakiś dwóch godzinach jazdy. Od razu podeszłam pod szpital była godzina 10 więc tato pewnie był już na dyżurze. Weszłam przez drzwi przy recepcji stał mój tato odwrócony do mnie plecami, rozmawiał z jakąś kobietą. Podeszłam i zagadałam coś do recepcjonistki, żeby tato zwrócił na mnie uwagę.
-Jane!!!- krzyknął podrywając mnie od ziemi i mocno przytulając.

-Witaj tato! – ledwo powiedziałam przez jego mocne ściski. 

1 komentarz:

  1. Nareszcie jakiś dłuższy rozdział. Akcja rozwija się coraz lepiej. Czekam na więcej i jeszcze raz STO LAT !!!

    OdpowiedzUsuń