Rozdział 66
Rozmawiałam
Jasonem bardzo długo, obok mnie siedział James, więc nie odpowiedziałam mu o wszystkim.
Bardzo mi go brakowało, poczułam ulgę gdy w końcu się pojawił.
Skończył się
dzień, dużo czasu spędzonego z Ianem i Jasonem, okazało się, że oni się znają
od dawna. Teraz to moi jedyni bliscy, są dla mnie najważniejsi. Chcę, żeby już
zawsze byli przy mnie. Mimo wszystko, ani na chwilę nie przestałam myśleć o
Theo. Czy będę wstanie zakochać się w kimś innym? Nawet jeśli to minie sporo
czasu. Poprosiłam Jasona i Iana, żeby wrócili ze mną do domu. Obiecali, że
odtąd nie odstąpią mnie na krok. Dojechaliśmy bezpiecznie, przygotowałam coś
szybkiego do zjedzenia. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy, wspominaliśmy. Pierwszy
raz od tak długiego czasu miałam dobry humor, śmiałam się. Minęła północ a my
nadal na kanapie, przy herbacie spędzaliśmy razem czas.
-Odpadam
panowie. Idę spać… - oznajmiłam odkładając kubek na stolik.
-Dobranoc. –
odpowiedzieli razem.
Poszłam do
swojego pokoju. Po ciężkim dniu trzeba wziąć prysznic pomyślałam. Zrzuciłam z
siebie mundur i weszłam pod prysznic. Zamyśliłam się pod nim i upłynęło dużo
czasu. Wyszłam z łazienki, szybko ubrałam koszulkę Theo i rzuciłam się na
łóżko. Nie zdążyłam zasnąć jak ktoś zapukał do drzwi. Jason.
-Można? –
zapytał.
-Wejdź.
Jason
wskoczył na łóżko i patrząc na mnie zapytał.
-Rozmawialiśmy,
ale dalej nie wiem… Gdzie jest Theo?
Po dłuższej
chwili odpowiedziałam prawie w płaczu:
-Nie żyje
Jason od
razu się przysunął, przytulił mnie i wyszeptał:
-Nie płacz,
jestem przy tobie.
Przez to
wszystko zasnęłam w jego objęciach, obudziłam się rano a on nie spał, patrzył
na mnie, obserwował.
-Dzień dobry
– powiedział, zbierając kosmyk włosów z moich oczu.
-Witaj. –
odpowiedziałam uśmiechając się.
-Na co ma
szanowna Pani ochotę? Jajecznica? Czy może jajko zapiekane w toaście? – zapytał
zabawnym tonem.
-Jajko w
toaście. – odparłam
-Kucharzu
Ian!!! – krzyknął.
Przez drzwi
wpadł Ian z tacą jedzenia w czapce szefa kuchni i doklejanym wąsie.
-Smacznego
szanowna Pani. – powiedział Ian kładąc mi tacę na nogach.
-A gdzie
pomidorki!? – krzyknęłam z oburzeniem.
-Zabrakło na
magazynie Droga Pani. – odpowiedział zakłopotany kucharz.
Nie
wiedziałam że Ian tak świetnie gotuje, zjadłam śniadanie ze smakiem. Jason
pozmywał, ja zerwałam się z łóżka i włożyłam moje ulubione jeansy i kurtkę.
-Pojedźmy
dzisiaj do mojego taty. – poprosiłam.
Zgodnie
odpowiedzieli, zeszliśmy do garażu. Pojechaliśmy autem terenowym, mieliśmy
kawał drogi do pokonania, więc jazda motorem była by męcząca. W samochodzie
panowała miła atmosfera. Jason prowadził ja z Ianem siedziałam z tyłu.
Dojechaliśmy po jakiś dwóch godzinach jazdy. Od razu podeszłam pod szpital była
godzina 10 więc tato pewnie był już na dyżurze. Weszłam przez drzwi przy
recepcji stał mój tato odwrócony do mnie plecami, rozmawiał z jakąś kobietą.
Podeszłam i zagadałam coś do recepcjonistki, żeby tato zwrócił na mnie uwagę.
-Jane!!!-
krzyknął podrywając mnie od ziemi i mocno przytulając.
-Witaj tato!
– ledwo powiedziałam przez jego mocne ściski.
Nareszcie jakiś dłuższy rozdział. Akcja rozwija się coraz lepiej. Czekam na więcej i jeszcze raz STO LAT !!!
OdpowiedzUsuń