Zemsta jest słodka
Otworzyłam
oczy. Jestem w ciemnym pomieszczeniu, siedzę na ziemi oparta o ścianę. Budynek
jest mały, nie ma okien, świeci tutaj tylko jedna mała żarówka, która
praktycznie nic nie daje. Potrząsam głową próbując przypomnieć sobie co się
stało. Obudziłam się w środku nocy, kobieta, chusteczka, pomarańczowa
substancja. Powoli do celu.
Otwieram
oczy szerzej widzę, że na drugim końcu pokoju siedzi ta kobieta. Z wrednym
uśmiechem, z gniewem w oczach.
-Już
myślałam, że się nie obudzisz… - powiedziała.
Nie odezwałam
się. Poderwałam się, próbując wstać. Na darmo. Ból rozsadzał moją głowę.
Chwyciłam się za nią przerażona, ale ból ustawał, powoli ustawał. Dziewczyna
wstała, powoli do mnie podeszła. Złapała mnie za brodę, zmuszając mnie, żebym
na nią popatrzyła. Podniosłam wzrok. Zielone oczy z ciemną obwódką, orli nos,
łagodne rysy twarzy, piękne kasztanowe włosy.
-Kim jesteś?
– powiedziałam wyrywając się.
-Moje imię i
nazwisko nic ci nie powie. Ale… - przerwała.
-Ale co!?
-Mam powody,
żeby cię tu więzić.
-Możesz
jaśniej?
-Nóż w
sercu… Alex – powiedziała z zimną krwią.
-Sam na to
zasłużył. – próbowałam się bronić.
-Straciłam
najbliższą mi osobę! Czułaś to kiedyś!?
-Zabił mi
siostrę! Z zimną krwią! Oszukał mnie!
Kobietę
zamurowało, stała z opuszczonymi rękami, wpatrując się we mnie.
-Nie zmienię
zdania co do ciebie…
Powiedziała
i z sakwy wyciągnęła broń. Mały rewolwer, może zakończyć wszystko.
-Chcesz mieć
życie jak on?! Być mordercą, mieć ludzi na swoim sumieniu do ostatniego bicia
serca?
Cisza.
-Nie jestem
sama, mam przyjaciół, jeśli mnie zabijesz, podzielisz mój los. Ja ci nie grożę,
mogę zapomnieć. Rozumiem co czujesz, przeszłam przez to samo co ty. Było mi
ciężko, ale teraz jest w porządku. Poradzisz sobie, jeśli zmienisz decyzję i po
prostu mnie wypuścisz i pozwolisz odejść.
-Nie mam nic
do stracenia. Jestem bez wartości. Zabiję ciebie potem siebie.
Podniosła
rękę celując we mnie z pistoletu. Podniosłam się i chwyciłam za lufę. Ostatnia
szansa.
-Jak ci na
imię? – zapytałam uspokajając bicie serca.
-Victoria. –
opowiedziała opuszczając rękę.
-Victoria
pomogę ci zacząć od początku, masz ostatnią szansę. Daj sobie pomóc.
Rzuciła
pistolet na ziemię i wybiegła z pokoju. Stałam przez chwilę oszołomiona, bo
mówiąc szczerze byłam pewna, że naciśnie na spust z wielką przyjemnością, ale
tego nie zrobiła. Mogę spokojnie wracać do domu.
Przez drzwi
znowu wbiegła Victoria, ciągnąc za sobą jakiegoś mężczyznę. Wskazała na mnie
palcem i zwróciła się do niego:
-Zabij ją,
pomścij Alexa, ja mam za słabe nerwy… - powiedziała i wybiegła zatrzaskując za
sobą drzwi.
Ciężko przełknęłam
ślinę i zrobiłam krok do tyłu opierając się o ścianę. Mężczyzna wysoki,
napakowany, zrobił kilka kroków i podniósł pistolet. Przypatrywał mi się
chwile, po czym wyciągnął rękę, celując we mnie.
-Jakieś
ostatnie słowa? – zapytał.
-Będziesz
tego żałował…
Strzał.